Moja lista blogów

piątek, 16 listopada 2018

Zgadnij kto – Chris McGeorge

Zgadnij kto” jest debiutancką książką angielskiego pisarza Chrisa McGeorga. Ten pasjonujący thriller został napisany w konwencji escape roomu.
Opowiada on o szóstce nieznajomych sobie osób, które pewnego dnia budzą się w zamkniętym pokoju hotelowym. Nieświadomi tego w jaki sposób się w nim znaleźli, zostają wplątani w makabryczną grę psychopaty.

Głównym bohaterem jest Morgan Sheppard, odgrywający rolę detektywa w telewizyjnym programie. 25 lat temu zyskał sławę dzięki rozwiązaniu zagadki tajemniczej śmierci swojego nauczyciela. Teraz, zamknięty z pięcioma osobami i trupem w łazience, musi odgadnąć kto z nich jest zabójcą. Ma na to 3 godziny.
Bez wątpienia mogę przyznać, że książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Napięcie jest tu budowane stopniowo. W miarę upływu czasu dowiadujemy się, że bohaterowie mają ze sobą coś wspólnego i nie zostali zamknięci przypadkowo. Akcja książki cofa nas do wydarzeń z dzieciństwa Shepparda, jego tajemnic, oraz prowadzi do niespodziewanego i szokującego finału.
Ocena: 8/10

czwartek, 1 listopada 2018

Pasażer 23 - Sebastian Fitzek

To już piąta z kolei książka niemieckiego mistrza thrillerów psychologicznych - Sebastiana Fitzka, którą przeczytałem. I po raz kolejny się nie zawiodłem.


Na okładce książki widnieje napis: "Ta książka najpierw zmrozi twoje serce. A kiedy dojdziesz do siebie, już się od niej nie uwolnisz...". Czy to rzeczywiście prawda? Dla niektórych może tak być. Mnie ona nie przeraziła i nie zmroziła mi serca. Być może jest to efektem tego, że przeczytałem już dużo książek tego typu i uodporniłem się na strach.

To jednak w żadnym wypadku nie przeszkodziło mi w jej czytaniu, ponieważ ta książka zawiera wszystko, czego oczekuję od thrillerów psychologicznych. Wszystko, a nawet więcej, i to zdecydowanie.

Głównym bohaterem "Pasażera 23" jest Martin Schwartz, policyjny detektyw i psycholog, dotknięty rodzinną tragedią. Pięć lat wcześniej, podczas rejsu statkiem zginęła jego żona i syn. Wkrótce Martin musi zmierzyć się z przeszłością, gdy zostaje zaproszony na ten sam statek, aby wyjaśnić tajemnicę zniknięcia i cudownego odnalezienia się małej dziewczynki.

Thriller Fitzka od samego początku trzyma w napięciu, tak jest przez wszystkie strony, do samego końca. Elementy tajemniczości sprawiają, że czytelnik nie może się od niej oderwać, gdyż jak najszybciej chce odkryć prawdę, ponieważ zagadka jest ciekawa i intrygująca. 

Najlepsze thrillery, jakie czytałem posiadały niesamowity zwrot akcji, który sprawiał, że zbierałem szczękę z podłogi. Jednak były one niczym w porównaniu z tym, co otrzymałem tutaj. Autor przez kilkadziesiąt ostatnich stron dosłownie bombardował mnie genialnymi zwrotami akcji. Gdy wydawało się, że zagadka została już rozwiązana, zostałem zaskoczony ponownie, a potem jeszcze raz i kolejny. 

Sebastian Fitzek stworzył coś niesamowitego. Ta książka przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania, i to o kilka stopni. Nie sądziłem, że w tym roku przeczytam coś lepszego od "Na skraju załamania" B.A. Paris, jednak "Pasażer 23" to przebił i zajmuje obecnie 1 miejsce w moim rankingu przeczytanych w 2018 roku książek.

Ocena: 10/10 

poniedziałek, 15 października 2018

W żywe oczy - JP Delaney

"W żywe oczy" to druga, po "Lokatorce" książka JP Delaneya, którą przeczytałem. Pierwsza była doskonała, więc gdy druga pojawiła się w księgarniach, to niemal natychmiast po nią sięgnąłem.


Już wcześniej pisałem, że najbardziej lubię thrillery, które przez cały czas trzymają w napięciu. Jeśli książka posiada dużo tzw. "zapychaczy", a napięcie pojawia się rzadko, to czytanie jej staje się dla mnie uciążliwe i mimo świetnych ocen znanych recenzentów ja i tak odkładam ją na półkę, więcej jej nie dotykając. 

Jeśli chodzi o "W żywe oczy", to z całą pewnością mogę powiedzieć, że napięcia od pierwszej do ostatniej strony w niej nie ma, zaledwie 50%. Jednak w tym przypadku (jednym z bardzo nielicznych) mi to nie przeszkadzało.

Książka opowiada o Claire Wright, początkującej aktorce z traumatycznymi przeżyciami, która opuszcza Londyn i wyjeżdża do Ameryki, aby zerwać z przeszłością i zrobić karierę.

Bohaterka od samego początku musi borykać się z wieloma problemami, które nie pozwalają jej zostać zawodową aktorką. Z braku perspektyw otrzymuje zupełnie inny, niewyobrażalny zawód: na zlecenie firmy prawniczej specjalizuje się w sprawach rozwodowych, podrywa bogatych mężczyzn i dostarcza dowody ich zdrady. Wychodzi jej to bardzo dobrze, lecz sprawa komplikuje się, gdy jej celem staje się interesujący profesor Patrick Fogler. Wkrótce dochodzi do morderstwa.

I w tym momencie zaczyna się to, co w thrillerach lubię najbardziej: tajemniczość, intryga, podejrzani ludzie, wzajemne oskarżenia i dochodzenie. Jednak przez brak napięcia trochę ciężko czytało mi się kolejne rozdziały.

W połowie książki dochodzi do niesamowitego zwrotu akcji, lecz potem napięcie znów opada. 
Im bliżej końca, tym bardziej skłaniałem się ku ocenie 8. Jednak wspaniałe, nieprzewidywalne zakończenie sprawiło, że podwyższyłem o jeden stopień.

Ocena: 9/10

niedziela, 30 września 2018

"W pułapce" - Magda Stachula

Zachwycony niesamowitą "Idealną" Stachuli zdecydowałem się na kolejną książkę jej autorstwa. Z Fitzka nie zrezygnowałem, po prostu chciałem sobie zrobić małą przerwę od jego książek, bo przeczytałem już cztery. Ale na półce leżą jeszcze dwie kolejne: "Pasażer 23" i "Lot 7A", po które niebawem sięgnę.


"W pułapce" od początku trzyma nas w niepewności. Poznajemy Klarę, która rano budzi się na klatce schodowej i nie wie co się z nią działo. Kilka chwil później orientuje się, że od imprezy, w której uczestniczyła w sobotę, minęły dwa dni. Kobieta stara się odkryć, co stało się w tym czasie. Razem ze swoją przyjaciółką odkrywają, że rok wcześniej identyczna sytuacja przytrafiła się innej kobiecie - Lisie, mieszkance Berlina. Mimo przeciwności losu kobiety starają się odkryć prawdę.

Książka w pewnym stopniu przypominała mi "Lokatorkę" JP Delaney. Podobnie jak tam akcja rozgrywa się z perspektywy dwóch bohaterek: Klary i Lisy. Mimo, że poruszany tu wątek jest bardzo ciekawy i intrygujący, to jednak całość nie trzymała mnie w takim napięciu, jak poprzednia książka Stachuli. Mimo to na pewno wkrótce sięgnę po kolejną książkę tej autorki, pod tytułem "Trzecia".

Ocena: 7/10

czwartek, 6 września 2018

Sebastian Fitzek, czyli doskonałość książki w każdym calu

O tym niemieckim autorze usłyszałem już rok temu, gdy szukałem nowych thrillerów do przeczytania. Trudno z resztą byłoby przeoczyć jego nazwisko. Sebastian Fitzek to najpopularniejszy autor thrillerów psychologicznych w Niemczech. Każda jego książka znajduje się na 1 miejscu bestsellerów "Der Spiegel" i zawsze osiąga milionowe nakłady.

Mimo tak wielkiej renomy nie zdecydowałem się wtedy na zakup książki jego autorstwa (byłem wówczas skupiony na powieściach B.A. Paris). Sytuacja zmieniła się miesiąc temu, gdy podczas wizyty w księgarni ujrzałem na półce jego produkcję pod tytułem "Przesyłka". Jej opis był bardzo interesujący i zachęcił mnie do kupna.


To, co przeczytałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wiele thrillerów opatrzonych jest hasłem "Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony". Z własnego doświadczenia wiem, że często się to nie sprawdza, a hasła są tylko pustym sloganem, mającym na celu zachęcić czytelnika do kupna książki.

Z "Przesyłką" było inaczej. Ta książka naprawdę trzymała w napięciu przez cały czas. Nie posiadała żadnych zbędnych dialogów, pełniących funkcję zapychaczy. Sebastian Fitzek umiejętnie prowadził akcję. Jego nietuzinkowa narracja i niepowtarzalny styl sprawiły, że nie mogłem się od niej oderwać.

Historia w niej opowiedziana była intrygująca. Z początku poznajemy bohaterów. Autor dogłębnie opisuje charaktery, a także przywołuje wspomnienia z ich dawnego życia, aby czytelnik dowiedział się w jaki sposób stali się ludźmi, którymi są obecnie. Następnie dochodzi do przełomowego momentu, który jest punktem zapalnym całej następującej akcji. Z każdym kolejnym rozdziałem zbliżamy się do rozwiązania zagadki, a punktem kulminacyjnym jest szokujące i niespodziewane zakończenie.

Książka liczyła 352 strony i była pierwszą, którą przeczytałem w zaledwie 10 dni.

Oczarowany jej doskonałością szybko sięgnąłem po następne tytuły tego autora: "Odprysk" i "Ostatnie dziecko".



Te produkty nie były tak dobre, jak "Przesyłka". Były lepsze. Po raz kolejny trzymały w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i posiadały wszystkie te cechy, które miała poprzednia książka. Dodatkowo autor tak mącił czytelnikowi w głowie, wprowadzał w ślepe uliczki, że gdy już przeczytałem zakończenie byłem wstrząśnięty, ponieważ w ogóle się go nie spodziewałem.

Thrillery psychologiczne posiadają różne elementy. Trzymają w napięciu, są wstrząsające, mają nieprzewidywalne zakończenie, czasem przerażają. Sebastian Fitzek połączył je wszystkie w jedną całość, dzięki czemu stworzył książki doskonałe, po które sięgnę jeszcze nie jeden raz.



Thrillery bez smaku

Są książki wspaniałe, tak wciągające, że czyta się je jednym tchem. Nie sposób się od nich oderwać, a po przeczytaniu żałuje, że to już koniec. Są niestety również takie, które męczą czytelnika. Człowiek najchętniej wyrzuciłby je w kąt, aby ich już więcej nie podnieść.

Nie inaczej jest z thrillerami. Przyznam się szczerze, że po przeczytaniu "Za zamkniętymi drzwiami" i "Na skraju załamania" stałem się trochę wybredny, ponieważ ciężko znaleźć książkę równie wybitną, co obydwa dzieła B.A. Paris. Jednak nawet przed ich przeczytaniem spotkałem się z książkami tak miernymi, że nie sprostałem wyzwaniu i nie dotrwałem do ich końca.

Pierwsza z nich, to "Zapisane w wodzie" autorstwa Pauli Hawkins.


Brytyjska pisarka zyskała ogromną popularność dzięki swojemu debiutanckiemu thrillerowi pod tytułem "Dziewczyna z pociągu", który szybko stał się światowym bestsellerem. Dlatego jej druga powieść rokowała olbrzymie nadzieje, a w czasie premiery była na ustach całego świata. Takiego tytułu nie sposób było przeoczyć.

Uwiedziony jej popularnością, tajemniczym opisem i bardzo dobrymi opiniami innych autorów ("Perfekcyjnie skonstruowany thriller... Wciąga od pierwszej strony!" - Shari Lapena) zdecydowałem się po nią sięgnąć.

Początek był bardzo intrygujący. Opowiadał o dziewczynie imieniem Nel, która z nieznanych powodów popełniła samobójstwo, skacząc do rzeki zwanej Topieliskiem. Do miasta przybywa jej siostra - Jules, która pragnie dowiedzieć się, co było przyczyną jej śmierci. Historia była wciągająca, wzmocniona tajemniczością miasteczka i jego mieszkańców. Autorka wzbudziła moją ciekawość, bardzo chciałem poznać jej zakończenie. Jednak im dalej w las, tym gorzej. Przez cały czas brakowało tego charakterystycznego dla thrillerów psychologicznych napięcia. Fabuła ciągnęła się mozolnie, często miałem wrażenie, że akcja stoi w miejscu. Główna bohaterka wspominała dawne wydarzenia ze swojego życia, a część z nich nie miała nic wspólnego ze śmiercią Nel, wyglądały bardziej jak "zapełniacz" książki. 

Po przeczytaniu połowy odłożyłem tę lekturę na później, z nadzieją, że wkrótce znów po nią sięgnę i otrzymam rozwiązanie zagadki, która tak mnie intrygowała. Jednak już nigdy więcej jej nie otworzyłem. Tak skończyła się dla mnie jej historia.

Kolejne dwie książki to "Dziewczyny, które zabiły Chloe" i "Najmroczniejszy sekret" napisane przez Alex Marwood.



Obie pozycje łączy jedna autorka, intrygujący opis, oraz to... że nie przeczytałem ich w całości.

Alex Marwood (wł. Serena Mackesy) jest znaną brytyjską pisarką. Jej powieści były obsypywane nagrodami i chwalone przez takie sławy, jak Stephen King czy Val McDermid. Dlatego dla mnie, jako wielkiego fana thrillerów to książki, które przynajmniej musiałem otworzyć.

Już same ich tytuły wzbudzały ciekawość. Mrok, sekrety i zabójstwo to elementy bardzo często pojawiające się w thrillerach psychologicznych i budujące niesamowity, pełen napięcia klimat.

"Dziewczyny, które zabiły Chloe" opowiada o dwóch nastolatkach, które dokonały zabójstwa rówieśniczki i zostały osadzone w zakładach poprawczych. Dwadzieścia pięć lat później los łączy ich ponownie podczas sprawy seryjnego mordercy, grasującego w nadmorskim kurorcie.

"Najmroczniejszy sekret" rozpoczyna się od imprezy urodzinowej Seana Jakcsona, na której w tajemniczych okolicznościach zniknęła córka jubilata - Coco. Po dwunastu latach goście tamtej imprezy spotykają się na pogrzebie Seana. Wspomnienia tragicznych wydarzeń wracają, a wszyscy starają się odkryć tajemnicę przeszłości, która zmieniła ich życia.

Trudno jest mi napisać o nich cokolwiek więcej, gdy nie przeczytałem nawet połowy. Obie książki Alex Marwood popełniają te same grzechy, co "Zapisane w wodzie". Brak w nich napięcia, które nie pozwalałoby czytelnikowi odłożyć lektury, za to miały dużo "zapełniaczy", zbędnych dialogów, nie posuwających akcji do przodu, a zatrzymujących ją w miejscu.

Recenzje tych książek są moją subiektywną opinią. Mi nie przypadły one do gustu, lecz na pewno znajdą się osoby, które je polubią. Wszak owe książki osiągają milionowe nakłady, zdobywają nagrody i są chwalone przez sławnych pisarzy. :)





środa, 5 września 2018

Kim jestem

Nazywam się Paweł, od wielu lat jestem fanem książek. Czy jestem książkoholikiem? Trudno powiedzieć, nigdy się za takiego nie uważałem. Jednak od pewnego czasu czytam coraz więcej, gdy skończę jakąś książkę, to już tego samego dnia zaczynam kolejną. W związku z tym zacząłem się nad tym zastanawiać, sprawdzać co dokładnie oznacza pojęcie "książkoholik". Wyszło na to, że na 10 znaków mówiących o tym, czy jestem książkoholikiem, posiadam trzy. Więc chyba coś w tym jest. Dlatego zdecydowałem się tak nazwać ten blog, chociaż w dalszym ciągu nie uważam, abym był uzależniony od czytania książek.

Od młodzieńczych lat byłem szczególnie związany z książkami fantasy. Moje ulubione powieści z tego gatunku to "Wiedźmin" Andrzeja Sapkowskiego i "Pieśń Lodu i Ognia" George R.R. Martina.


Zawiedziony jednak obecnym poziomem książek tego gatunku zwróciłem oczy na inne półki w księgarniach, oznaczone napisem "sensacja/kryminał/thriller".


"Sherlock Holmes", "Za zamkniętymi drzwiami", "Na skraju załamania", "Tylko jedno kłamstwo". Po przeczytaniu tych dzieł dotarło do mnie, że przez tyle lat przygody z książkami jeszcze nigdy nie przeczytałem niczego wspaniałego. Książki, które przez cały czas trzymają w napięciu i nie pozwalają czytelnikowi oderwać się od nich, były dla mnie nowym doświadczeniem. Od tamtej pory stały się moim ulubionym gatunkiem i już nigdy później nie sięgnąłem po nic z fantasy.


Od czasu gdy zacząłem czytać thrillery i kryminały minęły 3 lata. Nic się nie zmieniło, poza nową półką, którą musiałem dokupić, bo na poprzedniej brakowało już miejsca. Nadal czytam thrillery, także polskich autorów (tak, my też mamy znakomitych pisarzy), a w przyszłości chciałbym napisać własną książkę.

Obecnie będę pisał na tym blogu recenzje książek i moje odczucia po ich przeczytaniu.