Na okładce książki widnieje napis: "Ta książka najpierw zmrozi twoje serce. A kiedy dojdziesz do siebie, już się od niej nie uwolnisz...". Czy to rzeczywiście prawda? Dla niektórych może tak być. Mnie ona nie przeraziła i nie zmroziła mi serca. Być może jest to efektem tego, że przeczytałem już dużo książek tego typu i uodporniłem się na strach.
To jednak w żadnym wypadku nie przeszkodziło mi w jej czytaniu, ponieważ ta książka zawiera wszystko, czego oczekuję od thrillerów psychologicznych. Wszystko, a nawet więcej, i to zdecydowanie.
Głównym bohaterem "Pasażera 23" jest Martin Schwartz, policyjny detektyw i psycholog, dotknięty rodzinną tragedią. Pięć lat wcześniej, podczas rejsu statkiem zginęła jego żona i syn. Wkrótce Martin musi zmierzyć się z przeszłością, gdy zostaje zaproszony na ten sam statek, aby wyjaśnić tajemnicę zniknięcia i cudownego odnalezienia się małej dziewczynki.
Thriller Fitzka od samego początku trzyma w napięciu, tak jest przez wszystkie strony, do samego końca. Elementy tajemniczości sprawiają, że czytelnik nie może się od niej oderwać, gdyż jak najszybciej chce odkryć prawdę, ponieważ zagadka jest ciekawa i intrygująca.
Najlepsze thrillery, jakie czytałem posiadały niesamowity zwrot akcji, który sprawiał, że zbierałem szczękę z podłogi. Jednak były one niczym w porównaniu z tym, co otrzymałem tutaj. Autor przez kilkadziesiąt ostatnich stron dosłownie bombardował mnie genialnymi zwrotami akcji. Gdy wydawało się, że zagadka została już rozwiązana, zostałem zaskoczony ponownie, a potem jeszcze raz i kolejny.
Sebastian Fitzek stworzył coś niesamowitego. Ta książka przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania, i to o kilka stopni. Nie sądziłem, że w tym roku przeczytam coś lepszego od "Na skraju załamania" B.A. Paris, jednak "Pasażer 23" to przebił i zajmuje obecnie 1 miejsce w moim rankingu przeczytanych w 2018 roku książek.
Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz