Moja lista blogów

poniedziałek, 15 października 2018

W żywe oczy - JP Delaney

"W żywe oczy" to druga, po "Lokatorce" książka JP Delaneya, którą przeczytałem. Pierwsza była doskonała, więc gdy druga pojawiła się w księgarniach, to niemal natychmiast po nią sięgnąłem.


Już wcześniej pisałem, że najbardziej lubię thrillery, które przez cały czas trzymają w napięciu. Jeśli książka posiada dużo tzw. "zapychaczy", a napięcie pojawia się rzadko, to czytanie jej staje się dla mnie uciążliwe i mimo świetnych ocen znanych recenzentów ja i tak odkładam ją na półkę, więcej jej nie dotykając. 

Jeśli chodzi o "W żywe oczy", to z całą pewnością mogę powiedzieć, że napięcia od pierwszej do ostatniej strony w niej nie ma, zaledwie 50%. Jednak w tym przypadku (jednym z bardzo nielicznych) mi to nie przeszkadzało.

Książka opowiada o Claire Wright, początkującej aktorce z traumatycznymi przeżyciami, która opuszcza Londyn i wyjeżdża do Ameryki, aby zerwać z przeszłością i zrobić karierę.

Bohaterka od samego początku musi borykać się z wieloma problemami, które nie pozwalają jej zostać zawodową aktorką. Z braku perspektyw otrzymuje zupełnie inny, niewyobrażalny zawód: na zlecenie firmy prawniczej specjalizuje się w sprawach rozwodowych, podrywa bogatych mężczyzn i dostarcza dowody ich zdrady. Wychodzi jej to bardzo dobrze, lecz sprawa komplikuje się, gdy jej celem staje się interesujący profesor Patrick Fogler. Wkrótce dochodzi do morderstwa.

I w tym momencie zaczyna się to, co w thrillerach lubię najbardziej: tajemniczość, intryga, podejrzani ludzie, wzajemne oskarżenia i dochodzenie. Jednak przez brak napięcia trochę ciężko czytało mi się kolejne rozdziały.

W połowie książki dochodzi do niesamowitego zwrotu akcji, lecz potem napięcie znów opada. 
Im bliżej końca, tym bardziej skłaniałem się ku ocenie 8. Jednak wspaniałe, nieprzewidywalne zakończenie sprawiło, że podwyższyłem o jeden stopień.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz